środa, 29 stycznia 2014

"Rytuał babiloński", Tom Knox


Tom Knox jest autorem czterech powieści wydanych przez wydawnictwo Rebis, między innymi bestsellerowego Sekretu Genesis. Naprawdę nazywa się Sean Thomas i jest mieszkańcem Londynu, pisującym do gazet i tygodników.

            Rytuał babiloński to thriller o wartkiej akcji, ale powiedziałbym także, że jest to osobliwy gatunek thrillera: thriller gore. Gore z tego względu, że opisów okropności i okaleczeń w powieści nie brakuje. Ale po kolei.

            Trujillo, Peru. Jessica Silverton odwiedza znajdujące się pod stacją benzynową Museo Casinelli. Robi zdjęcia eksponatów, a potem opuszcza budynek. Kiedy znajduje się na zewnątrz, widzi pędzącą niebezpiecznie ciężarówkę: samochód uderza w stację benzynową i wszystko wokół niej wybucha.

            Midlothian, okolice Edynburga. Reporter Adam Blackwood i jego przyjaciel fotograf robią reportaż o kaplicy Rosslyn. Turyści poszukują w tym kościele śladów Świętego Graala i templariuszy, spacerując po wnętrzu świątyni z Kodem Leonard da Vinci w ręku. Adam i Jason spotykają Archibalda McLintocha, znanego ze swojego sceptycyzmu historyka. W rozmowie z reporterami McLintoch przyznaje niespodziewanie, że mylił się całkowicie w swoich wcześniejszych twierdzeniach. Uważa, że kaplica jest jednak kluczem do wszystkiego i ma związek z templariuszami. Zaskoczeni reporterzy opuszczają kościół, a w chwilę później mija ich rozpędzony samochód i uderza w jego ścianę. Gdy Adam podchodzi do wraku, widzi uśmiechniętego trupa Archibalda McLintocha.

            Po śmierci historyka jego córka, Nina, dzwoni do Adama. Spotykają się i młoda kobieta zdradza mu, że przed śmiercią ojciec mówił o odkryciu wielkiego sekretu, że stał się bogatszy i szczęśliwszy, ale i niespokojny. W ostatnich latach życia podróżował także po świecie i Nina namawia Adama, by wyruszyli razem jego śladem. Nie wierzy, że śmierć ojca była samobójstwem.

            Londyn. Mark Ibsen, główny detektyw Scotland Yardu, prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Nikołaja Kierienskiego. Mężczyzna został znaleziony we własnym domu z odciętymi stopami i prawą dłonią. Po oględzinach mieszkania Ibsen dochodzi do wniosku, że wszystko wskazuje na to, iż te straszliwe rany młody człowiek zadał sobie sam. Jakby tego było mało, do detektywa dociera informacja o trupie, który najprawdopodobniej sam obciął sobie głowę piłą łańcuchową. Śledztwo rozpoczyna się na dobre.

            Można powiedzieć, że Rytuał babiloński jest archeologicznym thrillerem gore, gdyż elementy historii, dawnych wierzeń, kultur i cywilizacji przeplatają się w książce między sobą i prowadzą czytelnika dość krętą drogą. Zmieniają się także miejsca akcji: od Wielkiej Brytanii po lasy Amazonii. Śledzimy losy detektywa Ibsena, starającego się rozwikłać tajemniczą sprawę niewiarygodnie okrutnych i  śmiertelnych samookaleczeń bogatych ludzi, przyglądamy się badaniom grobowca w Peru prowadzonym przez Jessicę Silverton i jej szefa Dana, odwiedzamy wraz z Niną i Adamem miejsca, w których przebywał ojciec dziewczyny przed śmiercią. Tu i ówdzie natykamy się również na tajemniczego mężczyznę z wytatuowanymi czaszkami na dłoniach, który sprawia zdecydowanie mało przyjemne wrażenie.

            Co łączy te wszystkie miejsca i tajemnicze samobójstwa? Czy istnieje związek między wymarłymi cywilizacjami Azteków, preinkaskiej kultury Moche, nazistowskimi Niemcami i meksykańskimi kartelami narkotykowymi? Z pewnością, jak dowodzi Tom Knox, prowadząc akcję powieści najpierw jednym intrygującym torem, a w finale przechodząc do innego, nieco bardziej przyziemnego, lecz wcale nie mniej przerażającego. W efekcie otrzymujemy thriller mocno naciągany, ale bez wątpienia mieszczący się w ramach gatunku i zawierający dość ciekawe, mocno osobliwe elementy.

            


Recenzja napisana dla portalu:


sobota, 25 stycznia 2014

"Szmaragdowa tablica", Carla Montero


            Zagadka spleciona z faktami historycznymi, teraźniejszość z przeszłością, praca z życiem prywatnym, tajemnica z codziennością, wciągająca akcja z momentami oczekiwania... Wszystkie te elementy, umiejętnie ze sobą połączone, mogą stanowić receptę na dobrą, a może nawet bardzo dobrą, powieść. Powinny sprawić, że czytelnik nie będzie się nudził, że lektura go wciągnie, a bohaterowie staną mu się bliżsi. Jeśli dodamy do tego jeszcze ciągle odczuwane napięcie, powieść może stać się prawdziwym bestsellerem. Udowodnił to już Noah Gordon, podbijając serca wielu czytelników niezapomnianym cyklem o lekarskiej rodzinie Cole’ów. I można śmiało założyć, że to samo zrobi jeszcze niejeden pisarz.

            Podobną próbę połączenia wymienionych wyżej elementów podjęła Hiszpanka Carla Montero. W swojej Szmaragdowej tablicy przenosi czytelnika kilkadziesiąt lat wstecz, do lat czterdziestych ubiegłego wieku. Główny wątek powieści rozgrywa się w początkach XXI wieku, natomiast drugi i nie mniej ważny, w czasie II wojny światowej. Tym, co łączy je ze sobą, jest tajemnica ukryta w obrazie Giorgionego, Astrologu.

            W prologu autorka przenosi nas do średniowiecznej Florencji, do roku 1492, i kreśli nam obraz dorastającego młodzieńca, Giorgio, który swymi płótnami na zawsze już zapisze się w historii jako Giorgione. Florencki młodzieniec zostaje wysłany przez ojca do Wenecji, by mógł kształcić go mistrz Bellini. Od najmłodszych lat posiadający prawdziwy talent, w warsztacie mistrza poznaje sztukę malarską. Usługując Belliniemu, ma zwyczaj wymykać się czasem na wyspę San Michele, by w spokoju obserwować klasztor oraz grę świateł i cieni. To tam właśnie Giorgio spotyka starego mnicha Fra Ambroniusa, z którym się zaprzyjaźnia i od którego się uczy.

            Pewnego dnia mnich, badając dary dla klasztoru, znajduje zagadkowy walec z karnedu, pokryty tekstem w antycznej grece i owinięty w pergamin. Podejrzewając olbrzymie znaczenie znaleziska, wysyła Giorgia do Akademii we Florencji, do ojca Marsilia Fincina, by ten mógł zgłębić tajemnicę walca i papirusów. Na miejscu ojciec Fincino prowadzi Giorgia do Giovaniego Pico i księcia Florencji, sławnego Wawrzyńca Medyceusza, który, jak się okazuje, posiada walec identyczny z tym przywiezionym przez Giorgia. Mędrzec zdaje sobie sprawę z wagi tajemnicy, do jakiej prowadzi tekst na walcach, dlatego decyduje, że muszą ukryć ją przed niepowołanymi oczyma. Debatując wraz z ojcem Fincino oraz Giovanim Pico nad najlepszym sposobem utajnienia informacji, Wawrzyniec zostaje zaskoczony przez młodego Giorgia, który podsuwa im doskonałe rozwiązanie problemu.

            Prusy Wschodnie, lata czterdzieste dwudziestego wieku. Trwa operacja Barbarossa, okres ataku nazistowskich wojsk na Związek Radziecki. Hitler przebywa w Wilczym Szańcu, bezpiecznym leśnym schronieniu, i studiuje dokument historyczny z XV wieku, którego autorstwo przypisuje się Giovanniemu Pico della Mirandoli. Po lekturze tłumaczenia, Hitler postanawia jak najszybciej zorganizować tajne spotkanie z Heinrichem Himmlerem.

            Okupowany Paryż. Himmler wysyła majora SS Georga von Bergheima na poszukiwania Astrologa Giorgionego. Von Bergheim wątpi w istnienie nigdy nie odnalezionego płótna, jednak Hitler chce, by obraz znalazł się w poosiadaniu Rzeszy. Aby spełnić rozkaz führera, Georg musi odnaleźć kobietę, która ma doprowadzić go do cennego zabytku sztuki florenckiej.

            Żydowska rodzina Bauerów. Ojciec przekazuje wiedzę o płótnie Giorgionego swej córce, Sarah. Powierza jej także obraz, polecając, by dobrze go ukryła i strzegła rodzinnej tajemnicy. Potem zamyka młodą dziewczynę w piwnicy, tuż przed nalotem oddziału SS, który wszystkich poza nią aresztuje.

            Sarah pracuje w księgarni, wolny czas spędzając z przyjaciółmi Marion oraz Jacobem. Kiedy dowiaduje się, że oboje należą do ruchu oporu działającego w Paryżu, postanawia się do nich przyłączyć. Niewiele myśli o obrazie, którego ojciec przykazał jej strzec, ale wkrótce okaże się, że florenckie płótno nierozerwalnie splecie jej życie z losami majora von Bergheima.

            Początek XXI wieku, Madryt. Ana pracuje w Muzeum Prado i spotyka się z bardzo bogatym Niemcem, kolekcjonerem dzieł sztuki Konradem. Jej życie przebiega spokojnie, jednak tylko do chwili, kiedy Konrad natyka się w jednym z listów z czasów II wojny na ślad tajemniczego Astrologa, którego autorstwo przypisuje się malarzowi epoki renesansu, Giorgionemu. Skuszony wartością płótna, Konrad przekonuje Anę, by zajęła się jego odnalezieniem. Kobieta udaje się do Paryża i mimo wielu przeszkód poznaje nie tylko losy rodziny, która od pokoleń strzeże Astrologa, ale także dociera do niezwykłej prawdy, która na zawsze odmieni jej życie.

            Szmaragdowa tablica jest powieścią napisaną bardzo ciekawie i z dużym rozmachem. Co interesujące, główny, współczesny wątek, który w powieści gra pierwsze skrzypce, w trakcie lektury staje się nieco mniej ciekawy niż wydarzenia rozgrywające się w okupowanym przez nazistów Paryżu. Czytając o losach Sarah, Jacoba i von Bergheima, odczuwa się nieustanne napięcie i bardzo sugestywną siłę wojennej rzeczywistości, tak sprawnie opisanej przez autorkę. Mroczny cień, jaki Carla Montero rzuca na nazistów, nie jest jednak tak jednoznaczny, jak mogłoby się wydawać. Autorka odmalowuje przed nami postaci targane wewnętrznymi rozterkami, dylematami moralnymi, jak von Bergheim, który całym sercem kocha Rzeszę, ale nie potrafi pogodzić się z torturowaniem i wysyłaniem na śmierć kobiet i dzieci. Jest nazistą, dumnie nosi swój mundur, ale wydarzenia, których stał się częścią, rodzą w nim bunt, zmieniają go wewnętrznie, aż do tego stopnia, że ośmiela się zrealizować śmiały, acz jednocześnie bardzo ryzykowny plan wyprowadzenia w pole niemieckiej Rzeszy. A wszystko to dla Sarah Bauer, Żydówki.

            Z drugiej strony autorka przedstawia nazistów jako zabójców i sadystów, bez wahania pozbawiających godności i życia Żydów. Pokazuje sposób, w jaki niemieccy żołnierze myślą, to, że tacy po prostu są i należy się z tym pogodzić. Taki jest system, oni są jego częścią, wykonują rozkazy nie tylko z powinności, ale także ze strachu przed zemstą dzieci tych, których mordują w obozach koncentracyjnych.

                        Postacią pierwszoplanową wątku rozgrywającego się współcześnie jest, naturalnie, Ana. W trakcie swych badań kobieta bardzo emocjonalnie reaguje na wszystko, co ją otacza: początkowo niechętna badaniom, potem nimi zmęczona, przerażona i wreszcie zaciekle walcząca o dotarcie do prawdy. Współpracując z profesorem Alainem Arnaux Ana widzi, że ich wzajemne relacje zmieniają się, że wraz z rozwojem wypadków reagują na siebie inaczej i nabierają do siebie zaufania. Jest postacią trochę zbyt impulsywną, czasem nawet zbyt łatwowierną, ale dzięki temu bardziej rzeczywistą.

            Podobnie zmienia się to, jak Sarah odbiera swojego przyjaciela Jacoba. Czynne uczestniczenie w działaniach ruchu oporu prowadzi go do nazistowskiego aresztu, w którym jest poddawany sadystycznym przesłuchaniom. Sarah jednak nie opuszcza go, pozostaje oddana Jacobowi w najtrudniejszych chwilach. Pomaga w zorganizowaniu ucieczki ze szpitala i zajmuje się załamanym mężczyzną, który jednak ma tak wiele problemów z sobą, że przebywanie z nim jest dla Sarah często prawdziwą katorgą. Początkowo oddana, z czasem nabiera do niego dystansu, a nawet się go boi.

            Fabuła książki nabiera tempa wraz z kolejnymi stronicami, choć trzeba przyznać, że trzyma znacznie bardziej wyrównany poziom w wątku wojennym. Teraźniejsze wydarzenia biegną wolniej, sporo miejsca autorka poświęciła Anie, tworząc stosunkowo złożony, ale i nieco typowy obraz kobiety współczesnej.

             Efekt pracy Carli Montero, jaki otrzymaliśmy w postaci Szmaragdowej tablicy, jest bardzo zadowalający. Powieści nie brakuje polotu, zwłaszcza na płaszczyźnie przygód Sarah i Jacoba. Na szczęście autorka ma w sobie wystarczająco dużą wrażliwość i zrozumienie, by dobrze oddać na stronicach książki trudy życia w czasie II wojny światowej, nie tylko cywilów, ale i żołnierzy. Szmaragdowa tablica na kilka długich wieczorów zapewnia ciekawą lekturę i choć może nie jest to wiekopomne dzieło, to z pewnością sprawi czytającemu dużą przyjemność.

Recenzja napisana dla portalu:


środa, 22 stycznia 2014

"Niewinna", Taylor Stevens


           
            Jakiś czas temu Rebis wydał Informacjonistkę, debiut literacki Taylor Stevens, który odbił się w literackim świecie szerokim echem, został przełożony na jedenaście języków i z miejsca zyskał sobie wielu zwolenników. W roku 2013 pojawiła się druga odsłona przygód Vanessy Munroe, traktująca o zamkniętym, odizolowanym świecie sekt religijnych.

            Wszystko zaczyna się od telefonu Logana, przyjaciela Munroe, który prosi ją o pomoc w odzyskaniu swej uprowadzonej córki, Hanny. Trzynastoletnia dziewczynka została uwięziona w kleszczach sekty Wybranych, w jednej z „Przystani”, czyli domów, w których przebywają zarządzający i dzieci. Wychowany w podobnych warunkach Logan wie, jak niszczycielski wpływ może mieć sekta na psychikę człowieka, a zwłaszcza dziecka. Munroe również zdaje sobie z tego sprawę i pomimo własnych problemów decyduje się pomóc przyjacielowi.

            Taylor Stevens sama urodziła się i wychowała w sekcie „Dzieci Boga”, z którą ostatecznie zerwała i wybrała własną drogę. Z takim bagażem doświadczeń zrozumiałe jest, że pisarka potrafi oddać duszną atmosferę panującą wśród członków sekt, ich wzajemne relacje i struktury organizacyjne. W Niewinnej otrzymaliśmy bardzo rzeczywisty obraz takiej sekty, funkcjonującej według wyraźnego podziału świata na „Boże Przystanie” i całą resztę, czyli „Pustkowie”. Jest to świat mrocznych instynktów, świat odrębny od społeczeństw i ich norm funkcyjnych, w którym dobro ogółu jest stawiane ponad dobrem jednostki, a wolność wyboru wydaje się być tylko ułudą.

            Munroe zagłębia się w ten świat, po drodze nie szczędząc sił i trudów, by dotrzeć do córki Logana i ją ocalić. Aby tego dokonać, musi wykorzystać cały swój spryt i niebagatelne umiejętności przeżycia, stoczyć walkę na śmierć i życie i pozbawić życia niejednego łotra. Niepokonana, niezłomna, twarda, uparta, inteligentna, wrażliwa, piękna. Taka jest Vanessa Munroe. I, w efekcie, nierzeczywista. Z jednej strony wydaje się być człowiekiem z krwi i kości: miewa koszmary, ulega impulsom, nosi siniaki i przeżywa różne stany emocjonalne. Z drugiej natomiast działa jak mordercza maszyna, zdolna samotnie pokonać wroga w przeważającej sile. Nie stroni od zabijania, od wymierzania samozwańczych wyroków, od odpowiadania przemocą na przemoc.

            Czytając o jej wyczynach, co i rusz nasuwa się skojarzenie z bohaterami filmów akcji. Nawet całkiem niedawno nakręcono taki film, zatytułowany Columbiana. Jest to historia o młodej kobiecie, która całe swoje życie poświęciła zemście na mordercach jej rodziców. Niezwykle sprawna fizycznie, piękna i inteligentna, dzięki pomysłowości potrafi dostać się wszędzie i dotrzeć do każdego. Wyobrażając sobie Vanessę Munroe, miałem przed oczyma bohaterkę wspomnianego filmu. Te dwie postaci są niemal identyczne. 

            Niewinna jest sensacyjnym thrillerem z dużą dawką żywej akcji i dość ciekawą fabułą. Taylor Stevens pisze tak, że powieść czyta się szybko, ale czasem wyraźnie widać, że autorka wolała naciągnąć to i owo niż starać się konsekwentnie uwiarygodnić fabułę. Kilka szczegółów odnośnie akcji i wydarzeń rozgrywających się w książce zgrzyta i razi brakiem logiki i realizmu, ale nie psują jakoś specjalnie przyjemności czytania. Niewinną można więc ocenić jako całkiem solidną pozycję literatury sensacyjnej, która mimo kilku drobnych niedociągnięć potrafi się obronić.

               

Recenzja napisana dla portalu:



            

czwartek, 16 stycznia 2014

Seria Nexus: "Crux", Ramez Naam



            Kilka miesięcy po przeczytaniu przeze mnie Nexusa, na polski rynek trafiła druga część serii Nexus Rameza Naama, Crux. Świat pełen nanobotów, bio-ulepszeń i modyfikacji ludzkiego ciała wciągnął mnie już podczas lektury Nexusa, a wartka akcja nie pozwalała oderwać się od książki. Pochłaniając Nexusa miałem wrażenie, że trochę tej akcji jest tam za dużo, że autor za bardzo stawia na dynamikę i bieganinę bohaterów, zamiast zająć się kwestiami połączeń umysłów, wpływem nanonarkotyku na ludzkie zachowania i kwestie moralne. W Cruxie na szczęście udało mu się zrównoważyć te braki, bo choć akcji również nie brakuje, to czytamy także o rozterkach bohaterów i ich refleksjach, o tym, do czego niewłaściwie wykorzystany Nexus może doprowadzić.

            Powieść jest oczywiście kontynuacją wydarzeń, które rozgrywały się w Nexusie. Na rynku pojawia się nowa wersja nanonarkotyku, Nexus 5, pozwalająca kontrolować umysły i ciała innych ludzi. Po nieudanym zamachu Frontu Postludzi na życie prezydenta USA, przeprowadzonym za pomocą zdalnie kontrolowanego agenta spełniającego rolę żywej bomby, ERD wysyła za Kadenem Lanem list gończy. Choć Kade nie jest winien zamachu, to ERD chce go schwytać, by dowiedzieć się, jak ta terrorystyczna akcja była przeprowadzona, a także jakie możliwości daje nowa wersja Nexusa. Są bardzo zainteresowani tak zwanym „oprogramowaniem submisji”, pozwalającym na przejęcie całkowitej kontroli nad umysłem i ciałem innego użytkownika Nexusa 5. Jest to systemowe ulepszenie, nakładka. Niektórzy programiści używają submisji do kradzieży, gwałtów i morderstw. Kade także jej używa, lecz po to, by powstrzymywać przestępców przed dokonywaniem zbrodni. Wraz z Fengiem muszą się ukrywać przed agentami i łowcami głów, ciągle są w drodze i omijają duże miasta. Starając się nie wpaść w ich ręce, docierają do Wietnamu.

Sam osiadła w wiosce, w której żyją dzieci posiadające niezwykle błyskotliwe umysły i Nexusa od urodzenia. Opiekując się nimi i prowadząc spokojny tryb życia, z dala od ERD i taktycznych akcji, nie wykorzystując ulepszeń swojego ciała, nawiązuje związek z jednym z opiekunów dzieci. Zagrożenie jednak dociera i do niej, ponownie zmuszając do walki i znowu przecinając jej losy z losami Kade’a.

Illya i Rangan Shangari zostali schwytani przez ERD. Są uwięzieni i torturowani, poddawani kolejnym cierpieniom tylko po to, by zdradzili „tylne wejście” do najnowszej wersji Nexusa, pozwalające na aktywację oprogramowania submisji w umyśle każdego użytkownika nanonarkotyku na świecie.

Prowadzone są badania na dzieciach autystycznych, którym podano Nexusa, a także na dzieciach, którym podano nanonarkotyk jeszcze w czasie życia płodowego. Badania te wykazują, że połączone umysły dzieci uczą się znacznie szybciej niż ich rówieśnicy pozbawieni Nexusa. Jednakże eksperymenty wzbudzają kontrowersje. Prezydent USA uważa dzieci z Nexusem za zagrożenie. Kontroluje przebieg testów i zaleca przyspieszenie prac nad „szczepionką na Nexusa”, uważając nanonarkotyk za niemalże wirus. Jeśli poprawa nie nastąpi, planuje odizolować dzieci, zamknąć je z dala od społeczności ludzkich. Szacuje się, że nanonarkotyku używa już ponad milion ludzi i że za rok liczba ta wzrośnie kilkakrotnie, a wtedy może być już za późno na przeciwdziałania.

Ling jest córką Su-Yong Shu, którą Su stworzyła i zaprogramowała. Jest kopią jej własnych genów i pierwszym prawdziwym postczłowiekiem na świecie. Ta kilkuletnia dziewczynka posiada znacznie ulepszone DNA, a także bardzo pojemny mózg wspomagany nanobotami od chwili narodzin. Nie zdaje sobie jednak sprawy, do jakich celów została stworzona. Tęskni do matki, której umysł jest więziony przez jej ojca Chena i torturowany w celu uzyskania kolejnych rewelacji technologicznych.

Tak z grubsza przedstawiają się rysy fabularne drugiej części serii. Jak wspomniałem we wstępie, dla autora tym razem ważne było pokazanie moralnych i etycznych konsekwencji wypuszczenia na rynek ulepszonej wersji Nexusa, a zwłaszcza oprogramowania submisji. Kade nie jest przedstawiany tylko jako uciekinier: staje się także samozwańczym sędzią i katem, wymierzającym karę ludzkim potworom wykorzystującym jego wynalazek przeciwko innym użytkownikom. Jest także najbardziej poszukiwanym człowiekiem na planecie, gdyż posiada kody do tylnej furtki w systemie Nexus 5, i jak nietrudno się domyślić, pożąda ich niejedna wysoko postawiona osoba.

W Cruxie czytamy także o czymś zupełnie nowym: możliwościach uploadowania umysłu. To zjawisko ma miejsce w przypadku Su-Yong Shu, której umysł został zamknięty w specjalnie przygotowanej pułapce. Upload umysłu polega na całkowitym przekierowaniu swojego systemu Nexus 5 do ciała innej osoby, wyparcia jej jaźni i przejęciem nad nim całkowitej kontroli. Ta technologia jednak jeszcze nie jest dostępna. Nie dla wszystkich.

Tym, co spodobało mi się w Cruxie, było przedstawienie rozterek moralnych, refleksji bohaterów zastanawiających się nad swoimi czynami i ich konsekwencjami, nad tym, do czego posiadanie władzy absolutnej może doprowadzić. Nie ulega wątpliwości, że gdyby świat wyglądałby tak, jak w Cruxie, byłby bardzo groźnym miejscem, w którym przeżyliby tylko ci najlepiej przystosowani czy też te osoby, które posiadają odpowiednie kody do systemu Nexusa 5.

Pytanie, które Kade’owi nie daje spokoju przez całą powieść, a które brzmi: „Jesteś mądrzejszy niż cała ludzkość?”, ma nie tylko elementarny wydźwięk, ale także niesie ze sobą kwestię jednostki. Kade może udostępnić kody, tylną furtkę do umysłu każdego użytkownika znaną tylko jemu, w imię większego dobra, ale czy może sam decydować za miliony istnień? Czy ma prawo podjąć decyzję za ludzi, których nawet nie widział? I ostatecznie: czy Kade jest lepszy niż ktoś, kto chce siłą odebrać mu kody w imię słusznej sprawy? Przecież Nexus został stworzony po to, by łączyć umysły i ludzi, nie w celu pozbawiania ich kontroli nad sobą samymi. W efekcie więc które zło Kade ma wybrać? Oddać kody komuś, kto uważa, że musi ulepszyć świat, narzucić swoją wolę, by osiągnąć pożądany skutek, czy też zachować je dla siebie, nie dzielić się z nikim, strzec ich przed światem i używać tylko wtedy, gdy to konieczne? Czy jest mądrzejszy niż cała ludzkość? I jakie skutki będą miały jego decyzje i czyny w kwestii pojawiającego się kolejnego ogniwa ewolucyjnego, jakim jest postczłowiek?

Wojna między człowiekiem a postczłowiekiem dopiero się rozpoczyna. Bez wątpienia sięgnę po kolejną część przygód Kadena Lane’a, nie zważając na nieco drętwy język Rameza Naama. Jego styl nie musi wcale być kwiecisty, by zobrazować czytelnikowi to, co chce przekazać, a mianowicie zasadnicze pytanie: czy człowiek jest na tyle silny, by nie bać się zmian ewolucyjnych? Czy też, jak prezydent USA Stockton, będzie robił wszystko, aby zatrzymać ten proces sądząc, że jeśli pojawi się postczłowiek, człowiek wyginie?

Posługując się przykładem z Cruxa można zapytać na koniec: czy homo sapiens istniałby dzisiaj, gdyby neandertalczyk nie pozwolił przebiegać procesom ewolucyjnym, nie uczył się i nie rozwijał? Z pewnością nie.




Ramez Naam