Autor: Mateusz M. Lemberg
Tytuł
oryginału:
Seria:
Gatunek: thriller, sensacja, kryminał
Język oryginału:
Przekład:
Liczba stron: 424
Wymiary: 125x195 mm
ISBN: 978-83-8069-069-1
Wydawca: Prószyński i S-ka
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Miejsce wydania: Warszawa
Ocena: 3/6
Nietrudno
zauważyć, że ostatnimi czasy polski kryminał ma się po prostu świetnie.
Katarzyna Bonda czy Remigiusz Mróz odnoszą kolejne sukcesy, ale poza nimi także
wielu innych autorów para się literaturą kryminalną ze skutkiem co najmniej
intrygującym. Jednym z nich jest niejaki Mateusz M. Lemberg, zarabiający na
życie jako lekarz. Nazwisko to dla mnie było dotąd kompletnie nieznane, choć jako
jedno z dotychczasowych osiągnięć pana Lemberga bez wątpienia można wymienić
nominację do nagrody za najlepszą kryminalną powieść miejską roku 2014.
W powieści Mennica Mateusz Lemberg powraca do
bohaterów znanych już czytelnikowi z dwóch jego wcześniejszych książek: Zasługi nocy oraz Patrona. Ja sam nie miałem przyjemności czytać wymienionych wyżej
tytułów, więc zabierając się za lekturę Mennicy
rzuciłem się niejako na głęboką wodę, w wydarzenia stanowiące kontynuację tego,
co zostało opisane w poprzednich dwóch powieściach. Taki brak wcześniejszego
rozeznania w losach bohaterów nie stanowił jednak większego problemu. Wiadomo,
że na pewno lepiej by się Mennicę
czytało znając jej poprzedniczki, ale i bez nich można się stosunkowo łatwo
połapać w opisywanych w najnowszej książce wydarzeniach.
A dzieje się
dużo. Tymański, znany czytelnikowi również jako Hif, prowadzi sprawę
znalezionego w lesie ciała zabitej dziewczyny. Jakby tego było mało, po
przebadaniu terenu okazuje się, że pod świeżym trupem spoczywają jeszcze trzy
niemalże kompletne szkielety, zakopane w ziemi jakieś dziesięć lat wcześniej.
Wspólne miejsce zakopania wszystkich czterech ciał sugeruje jednego seryjnego
mordercę, powracającego do swojego mrocznego procederu po latach, jednak
wkrótce okazuje się, że szczegóły ostatniej zbrodni nie do końca pasują do tych
sprzed dekady.
Agnieszka
Cynowska, zwana „Cyną”, po zwolnieniu lekarskim wraca do pracy z Tymańskim.
Kobieta została zgwałcona i jest w ciąży, nosi w sobie niechciane dziecko.
Dodatkowo nie znosi siebie, otrzymała właśnie orzeczenie lekarskie dotyczące
wyparcia własnej płci i bardzo chce stać się mężczyzną. Sama nazywa siebie
„Maksem”, myśli o sobie „on”, nie „ona’, czym nie wzbudza sympatii kolegów z
komendy. Wszystko wskazuje na to, że jej problemy zamiast zanikać, piętrzą się
i piętrzą. Tym bardziej nie jest jej łatwo, kiedy dowiaduje się, że mężczyzna
odpowiedzialny za gwałt na niej, niejaki Glistowski, wychodzi na wolność.
Witczak, stary
znajomy Tymańskiego, mieszka u rodziny Sasków. Ekspolicjant zostaje zamieszany
w sprawę porwania żony i siostry starego Saksa, coraz bardziej wplątując się w
bardzo niekorzystny dla niego rozwój wydarzeń.
Mennica jest kryminałem, którego
elementy wskakują na miejsce wraz z rozwojem opisywanych w nim wydarzeń. Dzieje
się dość, by nie nudzić się przy książce, a trzeba przyznać, że czym więcej
czytamy, tym ciekawiej się robi. Kryminalna układanka, jaką wymyślił sobie
autor, to chyba najlepsza cecha tej powieści.
Jedynymi
minusami prozy Mateusza Lemberga są w moich oczach dwie rzeczy. Pierwsza, to
nadmiernie chaotyczny styl pisania autora. Krótkie zdania, przeskakiwanie z
tematu na temat, z epizodu na epizod, zbytnia oszczędność opisów, niedługie
rozdziały, zagłębianie się w wątki obyczajowe i życie prywatne bohaterów – to
wszystko sprawia, że napięcie nie jest stopniowane tak bardzo, jak powinno być.
Podczas lektury miałem wrażenie, że autor chciał zbyt wiele zawrzeć w tej
stosunkowo krótkiej powieści, posługując się absolutnym minimum opisów. Gdyby
pewne wątki rozbudować, zaciekawić nimi bardziej czytelnika, powieść wypadłaby
nieco lepiej, a przynajmniej tak mi się wydaje.
Drugą rzeczą,
która nieco psuła mi lekturę, była szablonowość bohaterów (nie wszystkich,
oczywiście, bo Cyna/ Maks to postać nad wyraz ciekawa i mocno kontrowersyjna).
Jednakże taki Tymański niczym szczególnym z plejady znanych już policjantów/ detektywów
się nie wyróżnia, podobnie zresztą jak środowisko policyjne przedstawiane w
powieści. Wyróżniać się nie wyróżnia, za to wygląda bardzo wiarygodnie, o co
chyba autorowi chodziło, więc uznać to należy z pewnością za plus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz