Autor: Blake Crouch
Tytuł
oryginału: Dark Matter
Seria:
Gatunek: fantasy, fantastyka, science fiction
Język oryginału: angielski
Przekład: Paweł Wieczorek
Liczba stron: 344
Wymiary: 162x237 mm
ISBN: 978-83-65521-78-1
Wydawca: Zysk i S-ka
Oprawa: twarda z obwolutą
Miejsce wydania: Poznań
Ocena: 5/6
Z teorią
wieloświatów spotykaliśmy się już niejednokrotnie w przeróżnych formach, czy to
w literaturze, czy filmie i grach. Rzeczywistość alternatywna jest motywem
popularnym i często eksploatowanym dzięki swej niezwykłej oryginalności, a
dodatkowo posiadającym olbrzymi, niemal nieograniczony potencjał do
wykorzystania. Nie ma więc niczego dziwnego w tym, że twórcy sięgają po niego i
wykorzystują wieloświaty do snucia swych historii.
Dla większości z
nas idea życia odmiennego od tego, które rzeczywiście prowadzimy, wydaje się
być bardzo atrakcyjną. Bo któż nie chciałby, aby pewne zdarzenia występujące w
jego życiu potoczyły się inaczej? Kto nie chciałby cofnąć tego czy tamtego dnia
z przeszłości, sprawić, by bieg wydarzeń był inny, bardziej sprzyjający? Albo –
patrząc ogólnie – by jego życie było inne, niż jest?
Niejeden z ludzi
na pewno pokusiłby się o odmianę swego losu, gdyby dać mu ku temu szansę.
Pytanie tylko, czy warto? Bo skąd pewność, że na dłuższą metę zmiany okażą się
zdecydowanie bardziej negatywne niż pozytywne, że jeden czyn nie skumuluje
łańcucha wydarzeń, jakiego byśmy nie chcieli być uczestnikami? I czy –
ostatecznie – alternatywny świat, do którego byśmy trafili, rzeczywiście będzie
sprzyjał zmianą w jego obecnej realności?
Bo przecież
jeśli założyć, że teoria wielu alternatywnych, równoległych do naszego światów
byłaby słuszna, to istniałyby we wszechświecie niezliczone wersje każdego z
nas. Jakby tego było mało, każda kolejna zmiana generowałaby kolejne rozgałęzienie
w rzeczywistości i tworzyłaby następny i następny równoległy świat. Aż do
nieskończoności.
W bardzo
nietypowej sytuacji znalazł się bohater Mrocznej
materii, powieści ze wszech miar – mimo wykorzystywanej już wcześniej
teorii multiświatów – oryginalnej, świeżej i pochłaniającej czytelnika z siłą
tornada. Wbrew swojej woli wciągnięty w wir wydarzeń początkowo niezrozumiałych
i przerażających, błąka się między równoległymi rzeczywistościami, starając się
nadać wydarzeniom taki bieg, jaki miały one wcześniej, przed jego porwaniem,
przed momentem, kiedy to znalazł się w odmiennym – lecz jakże bardzo podobnym
do tego dotychczas znanego – świecie. Przeciwnie więc do tego, co napisałem
powyżej – w tym przypadku bohater nie chce zmieniać swojego życia, a robi wszystko,
by odzyskać własne.
Teoretycznie nie
ma w tej koncepcji niczego szczególnego, prawda? Jednak Blake Crouch
przedstawił całą historię w sposób nowatorski, trzymający w napięciu i
pozostawiający czytelnikowi całkiem sporo domysłów. Żywy sposób prowadzenia
narracji, dość oszczędne opisy i sprawne operowanie zdaniami krótkimi sprawiają,
że Mroczną materię pochłania się w
błyskawicznym tempie. Nie da się również nie zauważyć stopnia, w jakim
przedstawiana historia została przemyślana, oraz faktu, że wyobraźnia autora
zasługuje na solidną pochwałę. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że jest to
jedna z najlepiej skonstruowanych i napisanych powieści, jakie zdarzyło mi się
w ciągu tego roku przeczytać. Sposób kreowania postaci, a przede wszystkim
następujących szybko po sobie wydarzeń, skromne, lecz wyraziste w swej
prostocie opisy i podsuwane czytelnikowi stopniowo kolejne elementy układanki
decydują o atrakcyjności Mrocznej
materii, podobnie zresztą jak nowatorskie wykorzystanie mocno
eksploatowanej po dziś dzień teorii wieloświatów.
Zdecydowanie
polecam powieść Blake’a Croucha. Nie dość, że pozwala bardzo przyjemnie spędzić
czas, to dodatkowo daje także do myślenia, a obserwowanie zmagań głównego
bohatera to solidna porcja rozrywki. Ponadto należy zaznaczyć, że powieść
została wydana w bardzo atrakcyjnej formie: twarda oprawa została opatrzona
dodatkowo lśniącą obwolutą, więc dla kolekcjonerów chcących ozdobić swoją
domową biblioteczkę kolejnym miłym dla oczu egzemplarzem będzie w sam raz. Mroczna materia bez dwóch zdań jest
warta swojej – wcale nie takiej niskiej – ceny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz