Autor: Bernard
Cornwell
Tytuł
oryginału: Sea Lord
Seria:
Gatunek: Sensacja, thriller
Język oryginału: angielski
Przekład: Agnieszka Wyszogrodzka Gaik
Liczba stron: 368
Wymiary: 145 x 205 mm
ISBN: 978-83-1113-603-8
Wydawca: Bellona
Oprawa: miękka
Miejsce wydania: Warszawa
Ocena: 4/6
Marynistyka zawsze była dla mnie czymś zupełnie obcym. Bezanmaszt,
kilwater, zwrot przez sztag i tym podobne pojęcia na ogół w większości zawsze
wydawały mi się dość niejasne. Z drugiej strony nigdy również nie odczuwałem
potrzeby zapoznawania się z nimi, dlatego po dziś dzień marynistyka nadal jest
w moim odczuciu czymś bardzo egzotycznym.
Twórczość Bernarda Cornwella natomiast nie jest mi zupełnie nieznana. Już
kilka, czy też może nawet kilkanaście lat temu pochłonąłem z wielką
przyjemnością jego Kroniki arturiańskie,
jedno z wielu świadectw bardzo dobrego warsztatu tego pisarza. Cornwell jest
autorem wielu powieści przygodowo-historycznych, jednakże Lord morski udowadnia, że pisarz radzi sobie świetnie także z
powieściami znacznie bardziej współczesnymi.
John Rossendale jest wilkiem morskim, spędzającym całe lata na wodach
świata. Lubi czuć powiewy wiatru na ogorzałej od słońca skórze i kołysanie
pokładu swojej łodzi pod stopami. Na morzu czuje się bardzo dobrze, potrafi
radzić sobie z niebezpieczeństwami i jest zupełnie samowystarczalny. Żegluga
jest dla niego także swoistym rodzajem ucieczki od obowiązków i trudów życia
rodzinnego, które nastręcza Johnny’emu znacznie więcej przykrości niż
przyjemności.
Johnny jest dwudziestym ósmym hrabią rodu Rosendale. Jego rodzina,
niegdyś zamożna, po śmierci ojca Johna popada w długi. Sytuacja stale się
pogarsza i wreszcie dochodzi do tego, że matka Johna staje przed trudnym
wyborem: musi sprzedać albo rodową posiadłość Stowey, albo ostatnie cenne
dzieło sztuki, jakie należy do rodziny, czyli sławne Słoneczniki van Gogha. Wybiera obraz, pech jednak chce, że w
przeddzień transakcji legendarne płótno zostaje skradzione.
Lord morski jest powieścią o
żeglarzu, który zostaje uwikłany w wydarzenia rodem z filmu sensacyjnego.
Zmuszony do powrotu w rodzinne strony Johnny spotyka się tylko z wrogością,
wyrzutami i oskarżeniami, gdyż wszyscy – łącznie z jego najbliższą rodziną –
uważają, że to właśnie on ukradł obraz van Gogha. Zmuszony do zaangażowania się
w rodzinne intrygi, staje się także celem wynajętych zbirów i musi walczyć o
swoje życie.
Powieść sprawdza się jako trzymający w napięciu thriller, dosyć zresztą
oryginalny ze względu na wydarzenia rozgrywające się na morzu i specyficzny
marynarski język. Postaci bohaterów kreślone przez Cornwella są
charakterystyczne i również zdają egzamin, a narracja pierwszoosobowa doskonale
sprawdza się w przypadku bohatera-żeglarza. Fabularna intryga nie jest może
pierwszorzędnym majstersztykiem, bo czytelnik po pewnym czasie nabiera dość
mocnych podejrzeń co do osoby odpowiedzialnej za kradzież obrazu, ale pewność
zyskuje dopiero na samym końcu opowieści. Największymi atutami Lorda morskiego są według mnie właśnie
wątki marynistyczne, które decydują o oryginalności tej powieści.
Przywykliśmy już do różnego rodzaju historii o morzach, czytaliśmy już wcześniej
także o niejednej intrydze rodzinnej, pogmatwanych zależnościach między
rodzeństwem czy stosunkach rodziców z ich potomkami. Niejednokrotnie opowieści
te były trzymającymi w napięciu kryminałami i podobnie mają się sprawy z Lordem morskim, tyle że Bernard
Cornwell dodał do całej opowieści nutkę przygody, egzotyczne elementy
ubarwiające mało oryginalną intrygę, co – ostatecznie – wyszło tej powieści
zdecydowanie na dobre.
Lord morski jest więc
powieścią, którą czyta się bardzo dobrze i szybko, a czytelnik łatwo utożsamia
się z głównym bohaterem i odczuwa do niego sympatię. Kibicując Johnowi w jego
trudach możemy miło spędzić kilka godzin i nie będzie to czas zmarnowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz