Z
wydawnictwem Bellona zetknąłem się już jakiś czas temu. Zaciekawiony przysyłanymi
do recenzji książkami, zorientowałem się, że profil wydawniczy Bellony
najwięcej ma wspólnego z historią. Dostępne w sklepie internetowym książki
traktują o dziejach Polski, militariach, ofiarach z ludzi na przestrzeni wieków
czy też historycznych bitwach. W ofercie znajdujemy jednak także powieści
beletrystyczne, łączące fakty historyczne z przygodą i fabułą osnutą wokół
zdarzeń minionych.
Jedną z takich książek jest Most Żydów. Napisany w konwencji
średniowiecznej powieści przygodowej, przenosi nas do Katalonii, najpierw do
początków wieku czternastego, a potem do końca jedenastego. Skąd ten spory
rozrzut czasowy? Już wyjaśniam.
Katalonia, Besalu, rok 1316. Joana
de Roure, kupca bławatnego, odwiedza w jego sklepie sędzia przysięgły Ramon de
Sales. Przychodzi z informacją, że rada miasta otrzymała od króla Jakuba II
Sprawiedliwego przywilej na odbudowę mostu, zniszczonego przez lata. Sędzia chce,
by kupiec, który za dwa dni ma wyruszyć do Perpignan, przekazał list sławnemu
budowniczemu mostów, mistrzowi Baro.
Pedro Baro podejmuje się zlecenia,
jednak zanim rozpoczyna pracę, chce jeszcze zagłębić się w lekturze księgi,
manuskryptu napisanego ponad dwa wieki wcześniej przez syna pierwszego
budowniczego mostu. Na jego stronicach zapisano historię pełną ambicji, zdrad,
zemsty, śmierci i miłości…
Rok 1074, manuskrypt napisany przez
Itrama, piętnastoletniego syna mistrza budowniczego Prima Llombarda.
Prim zostaje wynajęty przez kościół do
wniesienia mostu w Besalu, który ma nie tylko łączyć oba brzegi rzeki, ale
także stanowić fortyfikację obronną dla miasta. Llombard początkowo niechętny,
zgadza się podjąć zadania i wyrusza wraz z synem do miasta. Po przybyciu na
miejsce zostaje przedstawiony opatowi, a także zakonnikowi Florencio. Omawiając
projekt budowy, zakonnik atakuje pomysły
mistrza, uważając, iż w pewnych punktach Prim nie ma racji. Jednak opat popiera
Llombarda, w efekcie czego zakonnik czuje się poniżony. Wściekły, przysięga w
duchu, że doprowadzi projekt Prima do niepowodzenia.
Brat Agapit od czasu do czasu
odwiedza dom schadzek i spotyka się tylko i wyłącznie z jedną ladacznicą,
Magali. Tym razem zastaje dziewczynę pobitą i zakrwawioną. Zanim traci
przytomność, mówi mu, że poturbował ją jeden z ludzi hrabiego Empuries,
rozwścieczony tym, że odrzuciła jego propozycję zabrania jej ze sobą i
uczynienia porządną kobietą. Kiedy ją bił, w złości wyrzucił z siebie, że za
dwa dni wjedzie triumfalnie przez bramę Besalu, że istnieje plan obalenia
hrabiego i zawładnięcia miastem. A także, że pomaga im ktoś z klasztoru…
Opisane powyżej wydarzenia stanowią
wstęp do ciekawie napisanej powieści historyczno – przygodowej, w której
rzeczywiste fakty przeplatają się z literacką fikcją. Autor nawiązuje do
autentycznych wydarzeń z dziejów średniowiecznej Katalonii, sprawnie
odmalowując obraz minionych wieków. Tkając obrazowe i szczegółowe opisy, przenosi
czytelnika na ulice jedenastowiecznego Besalu i ukazuje tętniące życiem miasto.
Występujące w powieści postaci także przydają jej wiarygodności: katoliccy
zakonnicy, żydowska społeczność tworząca odrębną część miasta, szlachta i
prości ludzie mimo różnic muszą zjednoczyć się, by stawić czoła nadciągającemu
zagrożeniu.
Most
Żydów czyta się szybko i dobrze, mimo drobnych, występujących miejscami
niedociągnięć w kwestii korekty. Przygody Itrama i jego ojca są barwne i
ciekawe, choć po zakończonej lekturze nie mogę pozbyć się wrażenia, że te
niecałe trzysta stron tworzących książkę, to o wiele za mało jak na temat
mający tak duży potencjał do rozwinięcia. Mimo to powieść sama w sobie jest
pozycją interesującą, w sam raz na dwa, co najwyżej trzy wieczory.
Recenzja napisana dla portalu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz