Choć nazwisko
McCarthy słyszy się i widzi dość często, choć recenzje książek tego pisarza
przewijają się na blogach, to sam miałem okazję zapoznać się z
jego twórczością literacką dopiero niedawno. Celowo napisałem „literacką”, bo
już kilka lat wcześniej widziałem adaptację filmową powieści, której tytuł
widnieje w nagłówku tej recenzji. Podjęli się jej bracia Coen i osiągnęli
wprost rewelacyjny, naprawdę przejmujący rezultat. Teraz, kiedy lektura książki
McCarthy’ego jest już za mną, śmiało mogę powiedzieć, iż obraz filmowy jest
bardzo dokładnym odzwierciedleniem jego literackiego pierwowzoru. Dodatkowo
rola Tommy Lee Jonesa przydaje niezwykłej autentyczności szeryfowi Bellowi –
jednej z najważniejszych postaci powieści – i trzeba przyznać, że naprawdę
trudno wyobrazić sobie lepszego aktora niż Jones właśnie do odegrania roli
przechodzącego na emeryturę szeryfa.
Llewelyn Moss ma tego pecha, że – jak to czasem w życiu bywa – znalazł
się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Podczas polowania natrafia na
ciała martwych i umierających handlarzy narkotyków, a potem tropi jednego z
nich, tego, któremu udało się odejść z miejsca rzezi z torbą pełną pieniędzy.
Znajduje go nieżywego, więc zabiera torbę i zanosi łup do domu. Nie potrafiąc
jednak zapomnieć prośby o wodę umierającego Meksykanina, wyrusza nocą z
powrotem na miejsce strzelaniny. Z góry wie, że będzie tego czynu żałował,
zdaje sobie sprawę, że w żadnym wypadku nie powinien w ten sposób postępować.
Rozumie, jak ogromne wiąże się z tym ryzyko, jednak nie może zwalczyć chęci
spełnienia prośby umierającego człowieka.
Szybko okazuje się, że jego złe przeczucia okazały się w stu procentach
trafne. Ten dobry uczynek, jaki chciał spełnić dla uspokojenia wyrzutów
sumienia, ściąga na niego śmiertelne kłopoty. Co prawda udaje mu się zbiec
grupie uzbrojonych przeciwników, jednak czeka go starcie z kimś o wiele od nich
gorszym: seryjnym, najemnym mordercą, Antonem Chigurhem. Ten przeciętnie wyglądający
mężczyzna średniego wzrostu jest człowiekiem zupełnie pozbawionym uczuć, a przy
tym niezwykle inteligentnym i posiadającym swoje własne, niezłomne zasady. Jego
upór i zaciekłość sprawią, że Moss będzie musiał opuścić swoją młodą żonę i
rozpocząć niezwykle niebezpieczny pojedynek, z którego tylko jeden z nich
wyjdzie żywy.
Za tą dwójką, znajdując się daleko w tyle, podąża szeryf Bell. Mężczyzna wie, że na samym końcu swojej
zawodowej drogi zetknął się z czymś, co może go przerosnąć. Podąża jednak za
śladami, a w trakcie rozmyśla o przeszłości oraz o świecie, w jakim przyszło mu
żyć. Uświadamia sobie, że nie nadąża za zmianami, że wielu rzeczy nie potrafi
zrozumieć. Nie poddaje się jednak.
To nie jest kraj dla starych ludzi
jest książką przede wszystkim dojrzałą i również do takiego czytelnika
skierowaną. Jej sensacyjna fabuła nie jest skomplikowana, wręcz przeciwnie,
jednak to nie o wartką akcję w powieści chodzi. Autor mówi nam o zmianach,
jakie zachodzą na świecie, o pełnej goryczy bezsilności człowieka wobec
spotykających go przeciwności. Używając opisowego, bardzo treściwego i raczej
skromnego języka, stosuje liczne metafory, opowiada o walce dobra ze złem, o
bezradności ludzkiej wobec losu i innego człowieka. Uświadamia nam, jak bardzo wszyscy
jesteśmy nietrwali, jak niewiele trzeba, by życie nagle uleciało z ciała, oraz
pokazuje, że z niektórych sytuacji po prostu nie ma już odwrotu. Stawia nas
przed czymś, co jest niepowstrzymane niczym tornado, niezłomne jak skała i
dążące do osiągnięcia celu bez względu na jakąkolwiek cenę. Cynicznie mówiąc o
tym, do czego mogą nas doprowadzić nasze decyzje, odziera prawdę z szat,
ukazując ją bez litości zupełnie nagą. Rzuca nam prosto w twarz świadomość
ulotności naszego życia, a przy tym nie omieszka zaznaczyć, iż każdy wybór ma
swoją cenę, że za wszystko trzeba płacić. Wcześniej lub później.
Polecam tym, którzy nie boją się spojrzeć prawdzie w oczy, zdać sobie
sprawę z własnej bezsilności wobec świata i uświadomić sobie, jak bardzo
nasze wybory mogą okazać się ostateczne. Zdecydowanie polecam.
Za mną dwie książki autora i faktycznie ujmują one głównie złożonością i dają do myślenia. Chętnie poznam "To nie jest kraj dla starych ludzi".
OdpowiedzUsuńNie zawiedziesz się ;-)
Usuń