Całkiem niedawno przeczytałem Złodziejski honor Jeffreya Archera.
Książka zrobiła na mnie wrażenie, i choć nie zaliczyłbym jej do dzieł wielkich w
moich oczach, to i tak wspominam ją bardzo dobrze, przede wszystkim za sposób
narracji autora. Bo właśnie to, w jakim stylu Archer snuje swoje powieści, mnie
w nich pociąga. O czymkolwiek by nie pisał, potrafi zrobić to tak dobrze, że
książka jest jak magnes, a czytelnika przez większość czasu nie opuszcza
wzbudzone nią zaintrygowanie i napięcie.
Właśnie
tak jest z drugim tomem Kronik Cliftonów,
sagi opowiadającej o losach rodów Cliftonów i Barringtonów. Kolejno poznajemy
dalsze losy bohaterów w latach 1939 – 1945.
Powieść
rozpoczyna się w momencie, kiedy Harry Clifton tłumaczy inspektorowi
Kolowskiemu, kim jest. Inspektor jednak nie wierzy mu, dla niego jest po prostu
Tomem Bradshawem, za którego Harry się dotąd podawał. Dlaczego? Ponieważ chciał
oszczędzić problemów swojej ukochanej Emmie i jej rodzinie. Nieco później do
Harry’ego przychodzi Sefton Jelks, jeden z najlepszych i najbardziej cwanych
adwokatów, i obiecuje Harry’emu, że jeśli przyzna się do dezercji, trafi do
więzienia na rok. Mimo jego obietnic, Harry zostaje skazany na długich sześć
lat zamknięcia w zakładzie karnym.
Więcej: http://www.literatura.unreal-fantasy.pl/943/a/Za_grzechy_ojca_Jeffrey_Archer_recenzja.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz