Autor: Sara Blædel
Tytuł oryginału: Dødsenglen
Seria: Louise Rick
Gatunek: thriller/ sensacja/ kryminał
Język oryginału: duński
Przekład: Iwona Zimnicka
Liczba stron: 344
Wymiary: 130 x 200mm
ISBN: 978-83-7961-066-2
Wydawca: Prószyński Media Sp. Z o.o.
Oprawa: miękka
Miejsce wydania: Warszawa
Ocena: 3/6
Rzadko czytuję typowe kryminały, zwłaszcza te modne ostatnio, napisane
przez popularne skandynawskie pisarki i pisarzy. Poza niesamowitą, rewelacyjnie
wręcz dopracowaną trylogią „Millennium” Stiega Larssona, mało która z tych
przeczytanych powieści zrobiła na mnie większe wrażenie. Na ogół fabularne
zagadki były mało zaskakujące, a ich rozwiązania pozostawiały według mnie wiele
do życzenia, jak w przypadku, na przykład, „Piątej pory roku” Monsa
Kallentofta. A najbardziej dziwi mnie fakt, iż książki te zyskują wysokie, pochlebne
oceny, i w zasadzie nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Czy to może ja zbyt
wiele wymagam od współczesnego kryminału, nawykły do zaczytywania się
niepowtarzalnymi powieściami Raymonda Chandlera z Philipem Marlowem w roli
głównej, czy też może dzisiejsi czytelnicy kryminałów stawiają bardziej na
klimat i atmosferę niż na skomplikowanie
fabuły i satysfakcjonujące zakończenie? Jakby jednak nie było, od czasu do
czasu sięgam po wydawane obecnie kryminały, czekając, aż któryś zauroczy mnie
czy to zagadką, czy postacią głównego bohatera, czy też po prostu stylem, w
jakim został napisany.
Z poprzednimi pięcioma powieściami Sary Blædel, mieszkającej w Kopenhadze
pisarki, nie miałem dotąd jeszcze do czynienia. „Zwiastun śmierci” jest kolejną
odsłoną cyklu traktującego o przygodach asystent kryminalnej Louise Rick,
jednak każdy z jego sześciu tomów można swobodnie czytać jako oddzielną całość.
Wszystko wskazuje na to, że żona Walthera Sachs-Smitha popełniła
samobójstwo. Mężczyzna nie jest jednak w stanie uwierzyć, że jego małżonka była
zdolna do tego tragicznego czynu, tym bardziej, że zdarzenie miało miejsce
dokładnie wtedy, kiedy skradziono należącą do niego kopię Anioła śmierci, legendarnej witrażowej ikony, liczącej sobie blisko
tysiąc lat i zdobiącej niegdyś świątynię Hagia Sophia, głównego kościoła
cesarstwa bizantyjskiego.
Carl Emil Sachs-Smith i jego siostra Rebeka zaczynają poszukiwać
oryginału ikony, gdyż wiedzą, że złodziej kopii szybko zorientuje się, iż w
jego posiadaniu znajduje się wykonany na zlecenie falsyfikat. Co prawda
rodzeństwem kierują zupełnie różne pobudki, jednak oboje walczą o odnalezienie
dzieła sztuki równie zacięcie.
Do Louise Rick wydzwania pani Milling, starsza kobieta, której córka,
Jeannette, zaginęła. Louise ma miękkie serce, chętnie pomaga zdruzgotanej matce
w opróżnieniu mieszkania córki i stara się zwrócić uwagę policji na zastygłe z
braku dowodów śledztwo, przez co sama angażuje się w sprawę zaginięcia
Jeannette. Jakby tego było mało, jej przyjaciółka Camila opowiada jej o
problemach Walthera Sachs-Smitha, z których ten zwierzył jej się przy okazji.
Louise doprowadza do ponownego badania laboratoryjnego i okazuje się, że
Walther miał rację: jego żona nie popełniła samobójstwa. Została zamordowana.
Tak wygląda oś fabularna „Zwiastuna śmierci”. Rozdziały książki są
stosunkowo krótkie, czyta się ją szybko i bezboleśnie. Występuje tutaj także to
charakterystyczne dla pisarzy skandynawskich zjawisko, czyli drobiazgowe
przedstawianie życia prywatnego bohaterki książki, jej problemów osobistych,
zmartwień dnia codziennego. Ukazanie Louise Rick i jej rodziny od strony
prywatnej czyni tę bohaterkę bardziej ludzką, pozwala niektórym z czytelników
bardziej się z nią utożsamić, z drugiej jednak strony odciąga nas od
kryminalnej intrygi. Nie za bardzo, owszem, lecz mnie te rozdziały raczej
nużyły niż zaintrygowały. Nie są po prostu zbyt ciekawe, choć to oczywiście
jest kwestia subiektywnego punktu widzenia.
Jeśli chodzi o główną, kryminalną oś fabuły, to ma jeden, za to duży w
moich oczach, minus. Mianowicie „Zwiastun śmierci” nie trzyma w napięciu, daje
się przeczytać, ale – szczerze mówiąc – bez silniejszych emocji. Może gdyby
autorka w mniejszym stopniu skupiała się na wydłużaniu dialogów otrzymalibyśmy
nieco więcej napięcia, efekt końcowy jednak jest taki, a nie inny. Zbyt mało
miejsca poświęciła z kolei czarnemu charakterowi, którego osoba – całkiem
intrygująca – pozostawia wiele znaków zapytania. Sama powieść nie jest zła,
choć mam wrażenie, że mogła zostać skonstruowana nieco lepiej.
Nawiązując do wstępu, „Zwiastun śmierci” nie wybija się z grona mało
ciekawych, pozbawionych oryginalnych bohaterów powieści kryminalnych. Nie
posiada w sobie niczego, co by na dłużej mogło pozostać w pamięci czytelnika;
jest raczej książką przeciętną. Najodpowiedniejszym jej odbiorcą wydaje się być
fan skandynawskiej literatury kryminalnej, do którego tak skonstruowana powieść
powinna trafić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz