Książki Michaela
Crichtona darzę dużym sentymentem już od dawna, odkąd jako kilkunastolatek
przeczytałem Jurrasic Park i Andromeda znaczy śmierć. I choć wiem, że
autor już nie żyje, że nie napisze już ani jednej bestsellerowej powieści, to
ów młodzieńczy sentyment do jego literackich dokonań pozostał. Myślę także, że
jeszcze długo nie minie. Z prawdziwą przyjemnością wciąż na nowo zagłębiam się
w książki tego debiutującego w 1969 roku pisarza, podziwiając jego kunszt i
umiejętność budowania wciągającej, pełnej napięcia, a także ciekawostek
technologicznych, fabuły. Dlatego też po raz kolejny wyciągnąłem spośród innych
jego powieści książkę, którą napisał w 1972 roku, jedną z powieści
reprezentujących niezwykle ciekawy podgatunek literacki, jakim jest
technothriller, czyli Człowiek terminal.
Jednym z głównym bohaterów powieści
jest Harry Benson, niezwykle inteligentny programista komputerowy, który na
skutek wypadku samochodowego doznał poważnego urazu mózgu. Następstwem
doznanych obrażeń są dręczące go cykliczne ataki pewnej odmiany padaczki,
objawiające się nie w sposób fizyczny, lecz psychiczny. W efekcie tych ataków
Harry Benson doznaje napadów niepowstrzymanej, silnej agresji, przez co w
chwilach nieświadomości rzuca się na innych ludzi i zadaje im dotkliwe rany.
Po kolejnym z takich ataków Benson
zostaje przywieziony przez policję do szpitala. Jest przerażony
niekontrolowanymi nawrotami epilepsji, dlatego zgadza się na udział w epokowym
medycznym eksperymencie, który mają przeprowadzić lekarze z oddziału
neurochirurgii. Ów zabieg polega na wszczepieniu Harry’emu mikrokomputera i
podłączeniu do jego mózgu elektrod, które mają umożliwić zespołowi
lekarzy-naukowców sterowanie zachowaniem pacjenta. Jak łatwo się domyślić, ma
to im dać kontrolę nad atakami epilepsji, w trakcie których Harry krzywdzi
ludzi. Problem jednak w tym, że choć przeprowadzono dziesiątki takich zabiegów
na małpach, taki eksperyment nie miał jeszcze miejsca, jeśli chodzi o
człowieka. I dlatego jego efekt może okazać się czymś bardzo nieprzewidywalnym,
a nawet… groźnym.
Michael Crichton w wieku dwudziestu
siedmiu lat uzyskał tytuł doktora Harvard Medical School, nic więc dziwnego, że
opisy środowiska lekarskiego, zabiegów i zależności tego charakterystycznego
światka są w jego powieściach tak bardzo autentyczne. Podobnie jest z
sylwetkami lekarzy występujących w powieści: każdy jest na swój sposób
oryginalny, każdemu przyświecają inne cele i każdy z nich zupełnie inaczej
odbiera osobliwy przypadek Harry’ego. Janet Ross, lekarka biorąca udział w eksperymencie,
kobieta pełna wrażliwości, nie jest przekonana do jego przeprowadzenia na
człowieku. Poddaje się jednak woli doktora Ellisa, który z kolei jest
zdecydowany podjąć próbę.
Jak w wielu innych powieściach
Crichtona, i w tej także bardzo ważną warstwą fabuły są kwestie moralne. Nie
chodzi tutaj tylko o przeprowadzenie zabiegu, bo – wyjąwszy naukowy punkt
widzenia – lekarze działają w dobrej wierze, są przekonani o tym, że mogą pomóc
pacjentowi. Jednakże z zabiegiem wiążą się pewne daleko idące implikacje, a
mianowicie fakt, iż możliwość stymulowania komórek mózgowych Bensona może
prowadzić do czegoś, czego opinia publiczna nigdy nie zaakceptuje, mianowicie kontroli
umysłu. Wszczepione elektrody pozwalają na wywoływanie u człowieka określanych
stanów emocjonalnych, a to bez wątpienia prowadzi do sterownia nim. Nietrudno
sobie wyobrazić, jaką władzę daje to temu, który owe impulsy może wywoływać.
Człowiek posiadający wszczepione implanty nie będzie wtedy różnił się od
maszyny, mimo iż nadal będzie posiadał samoświadomość i teoretyczną zdolność
wyboru. Jednak czy moglibyśmy dokonywać stosunkowo obiektywnych wyborów, jeśli
bez przerwy czulibyśmy się niezwykle dobrze? Albo odwrotnie, niesamowicie źle?
Uczucia mają niezwykle silny wpływ na podejmowane przez nas decyzje i nie da
się ukryć, że często dokonujemy wyborów pod wpływem emocji. Złych i dobrych,
właściwych i tych niepożądanych.
W przypadku Bensona zachodzi pewna ciekawa zależność: mianowicie sztuczna
inteligencja koryguje błędy biologicznego mózgu. Czy nie stawia to nas przed
problemem maszyn mających władzę nad człowiekiem? Oczywiście, że tak. Jednak
tej kwestii książka nie porusza, to tylko moje własne refleksje, dlatego
porzucę już ten temat, zaznaczywszy go zaledwie.
Wracając do tematu emocji, wyobraźcie
sobie, że jesteście w stanie zaprogramować uczucia innego człowieka.
Zyskalibyście wtedy swoją własną marionetkę, tańczącą w nieświadomości tak, jak jej zagracie. Takie
właśnie refleksje przychodzą do głowy po lekturze Człowiek terminal. Sama książka jest zamkniętą, hermetyczną
całością; akcja dzieje się niemalże w samym tylko szpitalu, a te niecałe
trzysta stron składające się nań to – moim zdaniem – trochę za mało. Żałuję, że
Crichton nie rozciągnął bardziej tematu, nie dodał do niego kolejnych wątków,
bo nawet ślepy dostrzegłby, że jego pomysł ma ogromny potencjał do
wykorzystania. Niemniej rozumiem, w jakim świetle autor chciał przedstawić wyżej
opisaną problematykę. Udało mu się to bez zarzutu.
Człowiek
terminal, choć nie jest już powieścią nową, porusza tematy, które nadal
będą dla nas wyjątkowo aktualne. Ludzki mózg jest organem ciągle jeszcze nie do
końca zbadanym i bardzo tajemniczym. Pomimo niesamowitych osiągnięć
technologicznych naukowcy nadal nie potrafią dogłębnie wytłumaczyć jego
działania, mimo iż badania nad poznaniem ludzkiego mózgu trwają już ponad wiek.
Ten integralny organ ludzkiego ciała, posiadający miliony neuronów, jest dla
nas czymś zwykłym, naturalnym, choć w rzeczywistości nawet teraz, w dwudziestym
pierwszym wieku, nie jesteśmy w stanie poznać go i zrozumieć. Nie jestem,
oczywiście, ekspertem w dziedzinie neurologii, ale nawet dla mnie jasne jest,
że trzeba będzie jeszcze wielu lat, aby wszystkie tajemnice mózgu i jego wpływu
na nasze zachowania zostały odkryte.
Lektura książek Michaela Crichtona
zawsze niesie ze sobą coś interesującego. Ponadto prowokuje czytelnika do
przemyśleń, wysnuwania wniosków na dane tematy, pobudza intelekt i nieodmiennie
daje nam sporo przyjemności wynikającej z obcowania z jego powieściami. Mimo iż
w tych tekstach zawiera się i nauka, i sensacja, i napięcie, to nie są to tylko
typowe technothrillery. Zawierają coś więcej, mianowicie pragmatyczny punkt
widzenia autora na wiele spraw, wybiegający w przyszłość i w przyszłości będący
nadal intrygującym i aktualnym. Crichton zawarł w swoich bestsellerach wartości
ponadczasowe, a to bez wątpienia świadczy o dużej wartości jego prozy. Człowiek terminal nie jest najlepszą z
jego książek, to trzeba szczerze przyznać, ale na pewno warto poświęcić jej
trochę czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz