poniedziałek, 3 listopada 2014

"Catwoman. Rzymskie wakacje", Jeph Loeb, Tim Sale


Scenariusz: Jeph Loeb
Rysunek: Tim Sale
Kolor: Dave Stewart
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawnictwo: Mucha Comics
Rok wydania polskiego: 2014
Rok wydania oryginału: 2014
Tytuł oryginału: Catwoman: When In Rome
Tytuł alternatywny: Catwoman. Rzymskie wakacje.
Tytuł serii:
Wydawca oryginalny: Christine Meyer
Gatunek: fantastyka/ kryminał/ sensacja
Liczba stron: 160
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-61319-42-9
Wydanie: pierwsze
Papier: kredowy
Druk: kolor
Ocena: 6/6

„Catwoman. Rzymskie wakacje”, Jeph Loeb, Tim Sale

Całkiem niedawno przeczytałem album „Batman. Mroczne zwycięstwo”, opowiadający o początkach walki Mrocznego rycerza ze zbrodnią w Gotham City. Jeszcze nie zdążyłem wyjść z podziwu nad perfekcją tej powieści graficznej, nad kunsztem jej autorów, a już nadarzyła się okazja do przeczytania albumu uzupełniającego wydarzenia opisane i zilustrowane w albumach „Batman. Długie Halloween” i „Batman. Mroczne zwycięstwo”. Mowa tu oczywiście o komiksie „Catwoman. Rzymskie wakacje”, opisującym wyjazd Seliny Kyle do Rzymu, którego chronologię należy umieścić pomiędzy dwoma wyżej wymienionymi albumami.

Historia Catwoman przedstawiona w tym wydaniu jest nie mniej mroczna niż opowieści, których głównym bohaterem był Batman. Co więcej, wydarzenia z udziałem Kobiety – kota są integralną częścią genezy Mrocznego rycerza, łączą się z nią i spajają w nierozerwalną całość. Bez tego uzupełniającego, lecz jednocześnie tworzącego odrębną całość albumu fabuła „Długiego Halloween” i „Mrocznego zwycięstwa” byłaby niepełna, brakowałoby w niej odpowiedzi na temat jednej z głównych bohaterek opowiadanej historii, której tajemnicza nieobecność w Gotham City pozostawałaby  dużym znakiem zapytania.

Znając już co nieco wyśmienite umiejętności panów Loeba i Sale’a nie spodziewałem się niczego innego niż pełnowartościowej, doskonale przedstawionej historii. Spotkało mnie jednak dodatkowe pozytywne zaskoczenie w kwestii kolorystyki tego albumu, które nadaje mu tony jeszcze mroczniejsze, niż posiadały dwie opowieści o Batmanie. Tym razem barwami zajął się Dave Stewart, a wyczucie tonów i barw tego twórcy wzbogaca całą opowieść o głębokie czerwienie i żółcie. Niby to niezbyt znaczący fakt, ale przy porównaniu „Catwoman” z dwoma albumami traktującymi o Batmanie już na pierwszy rzut oka widać sporą różnicę, dysonans tonalny oddzielający wydarzenia w Rzymie od tych, które miały miejsce w Gotham. Zabieg zmiany osoby odpowiadającej za kolorystykę tego akurat albumu bardzo mi się spodobał i nie da się ukryć, że wyszedł całości na dobre.

Jak już doskonale wiadomo, Selina Kyle wyjeżdża z Gotham do Rzymu. Zaprasza do współpracy Edwarda Nigmę, przestępcę znanego jako Riddler, by ten mistrz zagadek pomógł jej w rozwiązaniu niejasności jej życia. Przeszłość Seliny jest spowita niewiadomymi i kobieta zdała sobie sprawę, że najwyższy już czas, by spróbować uzyskać odpowiedzi na kilka ważnych pytań.

Z lotniska odbiera ją Blondas, płatny zabójca pracujący dla mafijnej rodziny dona Fillipe Verinniego, „szefa wszystkich szefów”. Selina chce się dowiedzieć od don Fillipe wszystkiego o przeszłości Rzymianina, Carmine’a Falcona, martwego szefa mafii z Gotham.

Pech chce, że wino, które podczas rozmowy z Catwoman pije don Fillipe, okazuje się zatrute. Don ginie z upiornym uśmiechem na ustach i bladością na twarzy, co Selina natychmiast identyfikuje ze skutkami zażycia trucizny przestępcy z Gotham, Jokera.

Guillermo Verinni, syn Fillipe, obwinia Catwoman za śmierć ojca i próbuje ją zabić. Co ciekawe, dysponuje zamrażającą bronią Mr. Freeze’a, kolejnego superprzestępcy z Gotham City. Zdumionej rozwojem wydarzeń Selinie udaje się uciec, jednak jej obecna sytuacja nadspodziewanie szybko bardzo się komplikuje. Choć ma po swojej stronie Blondasa, najlepszego płatnego zabójcę w Rzymie, jej życiu nieustannie grozi niebezpieczeństwo, a nie wszystko jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka… Dodatkowo kobietę prześladują koszmary i halucynacje z Batmanem w roli głównej, co wreszcie, po dłuższym czasie, Catwoman interpretuje jako działanie…

No właśnie, kilku szczegółów nie ma sensu zdradzać w recenzji, gdyż duet Loeb – Sale ponownie stworzył misternie utkaną opowieść, której zakończenia nie będziemy się spodziewać. Warstwa fabularna w stworzonych przez nich albumach jest ich ogromnym plusem, opowiadana historia wciąga, a zakończenia satysfakcjonują. Prace graficzne Sale’a i kolory Stewarta oddają niesamowitą atmosferę opowieści o Catwoman, a mroki przeszłości przestępczyni są warte poznania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz