Rysunek: Tim Sale
Kolor: Dave Stewart
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawnictwo: Mucha Comics
Rok wydania polskiego: 2014
Rok wydania oryginału: 2014
Tytuł oryginału: Catwoman: When In Rome
Tytuł alternatywny: Catwoman. Rzymskie wakacje.
Tytuł serii:
Wydawca oryginalny: Christine Meyer
Gatunek: fantastyka/ kryminał/ sensacja
Liczba stron: 160
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-61319-42-9
Wydanie: pierwsze
Papier: kredowy
Druk: kolor
Ocena: 6/6
„Catwoman. Rzymskie wakacje”,
Jeph Loeb, Tim Sale
Całkiem niedawno
przeczytałem album „Batman. Mroczne zwycięstwo”, opowiadający o początkach
walki Mrocznego rycerza ze zbrodnią w Gotham City. Jeszcze nie zdążyłem wyjść z
podziwu nad perfekcją tej powieści graficznej, nad kunsztem jej autorów, a już
nadarzyła się okazja do przeczytania albumu uzupełniającego wydarzenia opisane
i zilustrowane w albumach „Batman. Długie Halloween” i „Batman. Mroczne
zwycięstwo”. Mowa tu oczywiście o komiksie „Catwoman. Rzymskie wakacje”,
opisującym wyjazd Seliny Kyle do Rzymu, którego chronologię należy umieścić
pomiędzy dwoma wyżej wymienionymi albumami.
Historia
Catwoman przedstawiona w tym wydaniu jest nie mniej mroczna niż opowieści,
których głównym bohaterem był Batman. Co więcej, wydarzenia z udziałem Kobiety
– kota są integralną częścią genezy Mrocznego rycerza, łączą się z nią i
spajają w nierozerwalną całość. Bez tego uzupełniającego, lecz jednocześnie
tworzącego odrębną całość albumu fabuła „Długiego Halloween” i „Mrocznego
zwycięstwa” byłaby niepełna, brakowałoby w niej odpowiedzi na temat jednej z
głównych bohaterek opowiadanej historii, której tajemnicza nieobecność w Gotham
City pozostawałaby dużym znakiem
zapytania.
Znając już co
nieco wyśmienite umiejętności panów Loeba i Sale’a nie spodziewałem się niczego
innego niż pełnowartościowej, doskonale przedstawionej historii. Spotkało mnie
jednak dodatkowe pozytywne zaskoczenie w kwestii kolorystyki tego albumu, które
nadaje mu tony jeszcze mroczniejsze, niż posiadały dwie opowieści o Batmanie.
Tym razem barwami zajął się Dave Stewart, a wyczucie tonów i barw tego twórcy
wzbogaca całą opowieść o głębokie czerwienie i żółcie. Niby to niezbyt znaczący
fakt, ale przy porównaniu „Catwoman” z dwoma albumami traktującymi o Batmanie
już na pierwszy rzut oka widać sporą różnicę, dysonans tonalny oddzielający
wydarzenia w Rzymie od tych, które miały miejsce w Gotham. Zabieg zmiany osoby
odpowiadającej za kolorystykę tego akurat albumu bardzo mi się spodobał i nie
da się ukryć, że wyszedł całości na dobre.
Jak już
doskonale wiadomo, Selina Kyle wyjeżdża z Gotham do Rzymu. Zaprasza do
współpracy Edwarda Nigmę, przestępcę znanego jako Riddler, by ten mistrz
zagadek pomógł jej w rozwiązaniu niejasności jej życia. Przeszłość Seliny jest
spowita niewiadomymi i kobieta zdała sobie sprawę, że najwyższy już czas, by
spróbować uzyskać odpowiedzi na kilka ważnych pytań.
Z lotniska
odbiera ją Blondas, płatny zabójca pracujący dla mafijnej rodziny dona Fillipe
Verinniego, „szefa wszystkich szefów”. Selina chce się dowiedzieć od don
Fillipe wszystkiego o przeszłości Rzymianina, Carmine’a Falcona, martwego szefa
mafii z Gotham.
Pech chce, że
wino, które podczas rozmowy z Catwoman pije don Fillipe, okazuje się zatrute.
Don ginie z upiornym uśmiechem na ustach i bladością na twarzy, co Selina
natychmiast identyfikuje ze skutkami zażycia trucizny przestępcy z Gotham,
Jokera.
Guillermo
Verinni, syn Fillipe, obwinia Catwoman za śmierć ojca i próbuje ją zabić. Co
ciekawe, dysponuje zamrażającą bronią Mr. Freeze’a, kolejnego superprzestępcy z
Gotham City. Zdumionej rozwojem wydarzeń Selinie udaje się uciec, jednak jej
obecna sytuacja nadspodziewanie szybko bardzo się komplikuje. Choć ma po swojej
stronie Blondasa, najlepszego płatnego zabójcę w Rzymie, jej życiu nieustannie
grozi niebezpieczeństwo, a nie wszystko jest takie, jakie wydaje się na
pierwszy rzut oka… Dodatkowo kobietę prześladują koszmary i halucynacje z
Batmanem w roli głównej, co wreszcie, po dłuższym czasie, Catwoman interpretuje
jako działanie…
No właśnie,
kilku szczegółów nie ma sensu zdradzać w recenzji, gdyż duet Loeb – Sale
ponownie stworzył misternie utkaną opowieść, której zakończenia nie będziemy
się spodziewać. Warstwa fabularna w stworzonych przez nich albumach jest ich
ogromnym plusem, opowiadana historia wciąga, a zakończenia satysfakcjonują.
Prace graficzne Sale’a i kolory Stewarta oddają niesamowitą atmosferę opowieści
o Catwoman, a mroki przeszłości przestępczyni są warte poznania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz